czwartek, 1 września 2016

Nic zwyczajnego. O Wisławie Szymborskiej Michał Rusinek

Nigdy nie lubiłam i nadal nie lubię poezji. Jednak w całej mojej czytelniczej podróży znalazło się kilka wyjątków, z których pierwszym była Wisława Szymborska.

Nie podejmę się próby oceny jej twórczości. Nie napiszę, że jej wiersze mnie poruszyły, wywarły wrażenie, odmieniły, dały do myślenia, ani żadnego innego z podobnych frazesów. Może tak było, a może nie.
Tym, co przede wszystkim do mnie trafiło, jest forma: krótka i treściwa - choć nie zawsze taka oczywista - proza ujęta w wersy.

"Nic zwyczajnego" nie jest biografią, nie odpowie więc w pełni na pytanie, jaka była Szymborska. To ledwie, albo aż, wyklejanka - taka, jakie robiła dla przyjaciół i znajomych z wycinków z gazet i magazynów: trochę tego, trochę tamtego, kawałek z lewego profilu, kawałek z prawego, odrobina poetki, ciut zwykłego życia podejrzanego gdzieś zza winkla.

Rusinek płynie przez lata swojego sekretarzowania poetce od Nobla aż do jej ostatniego oddechu. Skleja z fragmentów obrazów jej portret, składa ze skrawków wydarzeń jej osobowość. Nie ma w tym jednak patetyzmu, ani wyniosłości. Tak, wynosi Szymborską wysoko, ale nie stawia jej pomników. Jej twórczość robi to wystarczająco dobrze za niego.

Dla wielbicieli poezji Szymborskiej to pozycja obowiązkowa. Dla wywołania uśmiechu, może odrobiny zadumy, w końcu - i to przecież nie spojler - żalu, że takie jest życie.

I tylko jednego -  zwłaszcza przez wzgląd na profesję autora - nie mogę tej pozycji wybaczyć: Woody['ego] Allena...

1 komentarz:

  1. Słuchałam w Radiowej Trójce tej książki. Czytał autor i muszę przyznać, że mnie wciągnęła. Pokazuje taką inną Szymborską.

    OdpowiedzUsuń