poniedziałek, 21 sierpnia 2017

Zapisane w wodzie Paula Hawkins

Nie zamierzałam sięgać po ten tytuł. Debiut autorki, czyli "Dziewczyna z pociągu", mocno mnie zirytował i nie miałam ochoty na powtórkę. Okazuje się jednak, że pierwsze śliwki robaczywki i "Zapisane w wodzie", chociaż napisane w tym samym stylu, całościowo jest o wiele lepsze: logiczniejsze i z sensowniejszym zakończeniem.

Sam sposób prowadzenia akcji - naprzemiennie przez kilkoro bohaterów - daje poczucie oglądania fragmentów układanki. Wprawdzie nie mam tendencji do prób samodzielnego rozwiązania zagadek kryminalnych, ale wyraźnie czułam rosnące napięcie, kiedy coraz więcej szczegółów wychodziło na jaw i elementy całości powoli wskakiwały na swoje miejsce. Takie klasyczne "po nitce do kłębka": tu ktoś powie słowo za dużo, tam ktoś sypnie na całego; wszystko jednak dobrze wyważone i nie na siłę.

Chociaż brak jej zakończenia z przytupem (nie uważam tego za ujmę, aczkolwiek czasem lubię być zaskakiwana nagłą zmianą kierunku), książka zdołała utrzymać moje zainteresowanie do samego końca. A to niełatwe, bo nie należę do cierpliwych czytelników.

Dlaczego Topielisko tak przyciąga kobiety? Cóż, mają tajemnice, a woda... płynie, zagłusza i oczyszcza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz